Istniejący od kilkunastu lat związek natrafił na problemy. Problemy nie pojawiły się nagle. Od dłuższego czasu pojawiały się symptomy rosnących trudności. Relacja ulegała oziębieniu i nie była już tak atrakcyjna jak dawnej. Kiedy spotkaliśmy się na coachingu okazało się, że jednym z obszarów, który kreuje problemy jest problem z wartościami.
Osoba A miała dużą i tylko częściowo zaspokojoną potrzebę wolności. Doświadczała tego w różnych okolicznościach. W pracy, w towarzystwie w relacjach z życiowym partnerem. Czasami brak wolności odczuwała nawet wtedy gdy była sama. Ponieważ bardzo wolności potrzebowała, to odsuwała od siebie osoby i sytuacje, które jej tą wolność zabierały lub mogły zabrać.
Osoba B potrzebowała bardzo miłości. Ponieważ nie doświadczała jej tyle ile było jej potrzeba chodziła sfrustrowana i miała pretensje od otoczenia. A w szczególności do osoby A. Osoba A podawana naciskom w stylu „bo ty mnie nie kochasz, a ja ciebie bardzo” odsuwała się, ponieważ cierpiało na tym jej poczucie wolności. To odsuwanie raniło bardzo osobę B.
Po bliższym przyjrzeniu się temu jak kreowany jest konflikt, okazało się co następuje:
Osoba A nie umiała zapewnić sobie poczucia wolności. Wcale nie było jednak tak, że to inni jej tą wolność jakoś szczególnie perfidnie ograniczali. Problem z ograniczeniem wolności osoba A nosiła w sobie. Nie będę tu szczegółowo omawiał w jaki sposób do tego ograniczenia doszło. Wystarczy, że wskażę na rodzinne źródła ograniczeń.
Osoba B nie dawała miłości sobie. To stanowiło prawdziwe źródło problemu. Kiedy nie dawała miłości sobie była silnie uzależniona od tego ile, kiedy i jak będzie ją otoczenie kochało (w tym jej partner). Jeśli nie dostawała odpowiednich dawek miłości cierpiała.
Po dobrej diagnozie skąd biorą się kłopoty zabraliśmy się do ich usuwania. Nasza praca polegała na tym, że część działań wykonaliśmy razem, a część osoby A i B dostały do domu w formie ćwiczeń. Po to by mogły:
– wyostrzyć sobie uwagę na zjawiska, które były ich problemami,
– nauczyć się nowych wzorców postępowania, które były zdrowe i dawały spełnienie
– wziąć, w tym zakresie, odpowiedzialność za własne życie w tym zakresie, który był przedmiotem coachingu
– w przyszłości rozwiązywać więcej własnych problemów samodzielnie.
W okresie budowania nowych sposobów działania kontaktowaliśmy się ze sobą regularnie ponieważ dzięki temu postęp jest szybszy i bardziej precyzyjny.
Kiedy rozwiązujemy jakieś problemy warto wykonać precyzyjną diagnozę tego, co sprawia, że problem istnieje i ma się dobrze. Kiedy znajdziemy RZECZYWISTE uwarunkowania problemu, wtedy możliwa jest autentyczna i trwała zmiana. Kłopot polega na tym, że ludzie często często biorą się za zmianę objawów problemów a nie ich przyczyn. Jeśli trawy nie wyrwie się z korzeniami, to po jakimś czasie ona odrasta i jest silniejsza. Podobnie jest z naszymi problemami.